Neptun rządzi, czyli wszystko o nurkowaniu

Neptun rządzi

Parzące ukwiały, zagubienia pod lodem, narkoza azotowa – pod wodą czeka na nurka mnóstwo atrakcji, ale i niebezpieczeństw.

To było ostatnie nurkowanie na kursie dla zaawansowanych. Ula miała zejść na 30 metrów pod wodę, bo na tyle pozwala licencja. Płynąc za kolorowymi rybami, zeszła głębiej, na 40 metrów. Ogarnęła ją euforia. Była pewna, że nic jej się nie stanie. Chciała zanurzyć się głębiej, gdy złapał ją instruktor i na siłę zaczął ciągnąć do góry. Potem zrozumiała, że to błogie uczucie i duża pewność siebie były spowodowane narkozą azotową, która może pojawiać się na takich głębokościach. Wysokie ciśnienie oddziałuje na azot rozpuszczony we krwi nurka, a ten zaczyna się czuć tak, jakby był pod wpływem alkoholu. Wcześniej Ula widziała, jak jedna z koleżanek, będąc w takim stanie, zaczęła panikować i wyrywać sobie z ust aparat doprowadzający powietrze. Ale dopiero gdy sama doświadczyła skutków narkozy, zrozumiała, że z wodą nie można igrać.

Nurkowanie rekreacyjne ma krótką, zaledwie dwudziestoletnią historię. W Polsce stało się modne kilka lat temu. Obecnie jest w naszym kraju kilkadziesiąt tysięcy osób aktywnie nurkujących, a co roku około 10 tysięcy osób z Polski zdobywa uprawnienia pozwalające na zejście pod wodę. – Samo nurkowanie jest mniej urazowe od jazdy na rowerze czy rolkach. A z pewnością równie proste. Pod warunkiem że bezwzględnie przestrzega się wszystkich zasad, które obowiązują pod wodą – mówi Piotr Pazola, instruktor nurkowania od kilku lat prowadzący kursy w Egipcie. Żeby poznać podwodny świat, trzeba przejść chociaż krótkie przygotowanie.

Nurkowanie wciąga. Czasem jest tylko wakacyjną rozrywką, ale w wielu przypadkach staje się życiową pasją. Przenosi do innego świata, odpręża, relaksuje, uspokaja. – Pod wodą można oderwać się od codziennych problemów, traci się poczucie czasu, nawet po półgodzinie myśli się, że minęło raptem pięć minut. Zawsze pozostaje niedosyt i apetyt na kolejne zejścia – mówi Robert, który od czterech lat nurkuje. Większość wakacji spędza w ten sposób. Wyjeżdża za granicę na tydzień, dwa albo chociaż na weekend, żeby znaleźć się pod wodą. Jeszcze rok temu chciał bić rekordy głębokości. Przeszło mu, gdy zaczął nurkować pod lodem. Kiedyś z lenistwa nie zastosował się do procedur i zgubił się. Na resztce powietrza cudem dotarł do przerębla. – Po raz pierwszy zrozumiałem, że mogłem stracić to, co dla mnie najcenniejsze – życie – opowiada. Po tym zdarzeniu po kilka razy sprawdza, czy wszystko jest prawidłowo przygotowane. Jest się odpowiedzialnym nie tylko za siebie, ale także za partnera. Bo nigdy nie nurkuje się samemu.

Nie tylko woda stwarza niebezpieczeństwo. Korale kaleczą i mogą parzyć, a niektóre ryby są agresywne. – Moja koleżanka dotknęła jakiegoś ukwiału. Skończyło się to poparzeniem i uczuleniem, na które brała silne zastrzyki. Dwa dni kompletnie wyjęte z życiorysu – opowiada Agnieszka, od dwóch lat nurkująca rekreacyjnie.

Człowiek został stworzony jako istota lądowa. Zdobył i poznał najdalsze zakątki ziemi. Nurkując, może poznawać nowe. Świat podwodny zapewnia wiele wspaniałych, niezapomnianych doświadczeń i przeżyć. Jednak nie wolno zapominać, że po zejściu w głębiny obowiązują zasady ustanowione przez gospodarza – Neptuna.

Gdzie po licencję
Licencje wydają organizacje nurkowe. Dwie najważniejsze to CMAS – Światowa Konfederacja Działalności Podwodnej i PADI – Profesjonalne Stowarzyszenie Instruktorów Nurkowania. Pierwsza z nich jest organizacją najstarszą, związaną z Europą. Druga jest za to największa, bo skupia 70 procent wszystkich osób nurkujących. Konkurują ze sobą, ale w praktyce nie ma większego znaczenia, jakiej organizacji licencję się posiada, bo obie podpisały porozumienie o wzajemnym uznawaniu wydanych uprawnień.
Kursy składają się z części teoretycznej i praktycznej. W Polsce szkolenie teoretyczne na ogół jest rozłożone na dwa lub trzy tygodnie z zajęciami w salach wykładowych. Część praktyczna odbywa się na basenie, a następnie na otwartych wodach. Można nurkować w polskich zbiornikach lub w E gipcie czy Chorwacji, gdzie po zaliczeniu teorii i zajęć basenowych pozostaje już tylko potwierdzenie umiejętności zdobytych na kursie. Koszt kursu waha się od 1000 do 1250 złotych w zależności od organizującej go szkoły.
Podstawowa licencja PADI uprawnia do zejścia na głębokość 18 metrów, a CMAS – 20 metrów, co odpowiada wysokości czteropiętrowego budynku.

Artykuł można wykorzystywać do przedruków wyłącznie z zachowaniem przepisów  obowiązującego prawa autorskiego i prasowego. W takim wypadku muszą zawierać dane o źródle publikacji oraz autorze. Podpis do tekstu musi wyglądać następująco:
Tytuł: Neptun rządzi
Autor: Ewelina Kitlińska,
www.kitlinska.pl
Źródło: Gazeta Studencka, kwiecień 2006 (nr 8/97)