Salsa na parkiety

Salsa na parkiety!

Kiedy pierwszy raz idziesz na imprezę latynoską, zaskakuje cię, że tak łatwo dajesz się ponieść gorącej atmosferze. Zachwycasz się tańcem, pulsującym rytmem i żywiołowością. Obserwując tancerzy po paru chwilach zauważysz, że nie wiadomo na twarzy zakwitł ci uśmiech i starasz się podrygiwać do rytmu. Zapominasz o smutkach i zaczynasz chłonąć radość. Takie cuda czyni salsa, jeden z najbardziej ekscytujących tańców latynoskich.

Słowo „salsa” oznacza pikantny sos. Często używa się też tego określenia do nazywania grupy tańców latynoamerykańskich, takich jak: chachacha, mambo, cumbia, bachata. Sama salsa, jako taniec, tworzy mieszankę stylów z różnych zakątków świata: Karaibów, Kuby, Stanów Zjednoczonych i Europy. Do tej ostatniej zawędrowała dopiero w latach 70, gdzie szybko zawojowała parkiety, a kilka lat temu przebojowo wkroczyła do Polski. Jedno jest wspólne dla wszystkich tańców latynoamerykańskich: radość, jaka z nich płynie. Uśmiech gości na wielu twarzach, co jest niemal niespotykane w klubach z jakąkolwiek inną muzyką. Salsa ma magiczną moc: w tańcu dziewczyny…

pięknieją, a mężczyźni przystojnieją. Ci, co przyszli po raz pierwszy usiłują powtórzyć choć jeden krok. Nie od razu wychodzi, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto pokaże, jak trzeba to robić. A potem życzliwie zdradzi, gdzie można zacząć się uczyć, żeby dołączyć do tego misterium.

Miłe dobrego początki

Dobrym miejscem do rozpoczęcia nauki salsy są bezpłatne lekcje organizowane w klubach przed imprezami salsowymi, zwanych salsotekami. Takie zajęcia już od kilku lat w Warszawie organizuje samodzielnie, a od niedawna – pod patronatem Akademii de la Lengua, Arek Domagała. „Podoba mi się to, że mogę przekazywać wiedzę. Robię to z serca, z pasji. Jeśli mi się uda czegoś nauczyć, to mam z tego frajdę i satysfakcję.” – mówi. Prowadzi wiele zajęć, ostatnio związała się Na bezpłatne zajęcia przychodzi często nawet ponad 50 nowych osób, a i tańczący już od kilku lat chętnie bywają na tych spotkaniach. Niejednokrotnie tancerze zaczynali stawiać swoje pierwsze kroki właśnie na takich zajęciach.

Gdy nogi na początku się plączą, nie należy się zrażać. Ola Leszczewicz, pierwsza w Polsce instruktorka ze szkoły Salsa Factory, zwana przez niektórych zagranicznych mistrzów tańca warszawską królową salsy, zapewnia: „Każda osoba jest w stanie nauczyć się tańczyć salsę. Sporą przeszkodą jest jedynie brak poczucia rytmu, ale jak się okazuje, nawet takie osoby odnajdują swój własny, prywatny styl i świetnie bawią się na imprezach, choć na pewno maja większe problemy z nauka i ich postępy są wolniejsze.” Salsa wygląda na dość skomplikowany taniec, z trudnymi krokami i wymyślnymi figurami. Choć można myśleć, że zdobywanie umiejętności jej tańczenia jest żmudne i czasochłonne, to według Marka Domańskiego ze szkoły Salsa Libre szybko da się je opanować: „Po pierwszym poziomie początkującym (8 zajęć) można już przeważnie śmiało bawić się na salsotekach.” I choć nie są to obietnice bez pokrycia, bo część tancerzy przyznaje, że szybko poznała tajniki tańca, to jednak tempo nauki jest sprawą indywidualną. Sylwia Raźna, instruktorka ze szkoły Los Bailadores przekazuje swoje spostrzeżenia: „Ogólnie tańca łatwiej uczą się osoby z dystansem do siebie, bez kompleksów. Ludzi z natury kreatywnych, łatwiej jest nauczyć tego, aby tworzyli taniec, a nie odtwarzali to, co powie instruktor. Ci obdarzeni gorącym temperamentem lepiej odnajdują się w salsie. W niektórych osobach po pewnym czasie budzi się temperament i twórczość, które w nich drzemią.”

Instruktorzy podkreślają, że z reguły kobiety uczą się szybciej. Partnerom nieco trudniej idzie nauka. Może dlatego, że taniec w naszej kulturze jest odrobinę mniej popularny wśród mężczyzn, a może dlatego, że jest im też trudniej – muszą nie tylko słuchać muzyki i tańczyć do rytmu, ale też prowadzić partnerkę i wymyślać figury. Dobromir Montauk, który przyjechał ze Stanów Zjednoczonych do Krakowa, by nauczać salsy, ma na to radę: „Dla kobiet najlepszą metodą nauczenia się salsy jest… tańczenie z dobrym partnerem. A mężczyzna może stać się dobry po około dwóch miesiącach uczęszczania na prywatne lekcje.” Co na to uczniowie? Monika Kasprzak z Warszawy, tańcząca już od półtora roku, wspomina: „Kiedy pierwszy raz przyszłam na imprezę, zatańczyłam kilka tańców z nieznajomym, który dał mi jedną radę: po obrocie prawa noga krok do tyłu. Jak się o tym pamięta, to w zasadzie umie się tańczyć salsę. Oczywiście faceci maja trochę trudniej, bo musza się nauczyć prowadzenia, ale na kursie mogą to zrobić w ciągu miesiąca – dwóch. Potem szlifuje się detale.”

Żywy taniec emocji

Dla niecierpliwych, którzy chcą jak najszybciej opanować salsę, instruktorzy mają jedno zalecenie, jakby się zmówili: tańczyć, tańczyć i jeszcze raz tańczyć. W salsotekach, na zajęciach, na warsztatach lub festiwalach, jakich coraz więcej się organizuje. Odkąd salsa w Polsce stała się bardziej popularna, głównie dzięki nagłośnieniu jej przez media, coraz więcej jest miejsc, gdzie można przyjść nie tylko żeby się jej uczyć, ale również bawić się i odnaleźć w niej radość. „Przecież uczymy się salsy po to, żeby tańczyć, co sprawia, że jest to taniec żywy. Dzięki chodzeniu na salsoteki utrwalamy i coraz swobodniej wykonujemy wszystko to, czego nauczymy się na zajęciach.” – mówi Marek Domański. To, że salsa żyje i poddaje się zmianom, jest jej przewagą nad tańcami towarzyskimi, bo nie ma w niej sztywnych zasad.

Zabawa w salsotece to przede wszystkim porywająca zabawa. Rytm wybijany przez podstawowe instrumenty w salsie – conga i clave (czyli dwa wydrążone drewienka, którymi wystukuje się rytm uderzając się jedno o drugie) pozwala zapomnieć o codziennych troskach i wyrazić tętniący w nas żar. Odpowiedź na pytanie, dlaczego salsa, jest prosta: „Salsa jest spontaniczna, daje dobrą energię, ludzie cieszą się, jak ją tańczą, no i jest interakcja z drugim człowiekiem, co nie zawsze się sprawdza w przypadku innych tańców, szczególnie solowych. – mówi Monika Kasprzak – Wychodzę z lekcji czy z imprezy uśmiechnięta.” I nie jest to tylko kwestia mody na salsę, która stała się „trendy”. Po latach królowania tańca solowego na parkietach dyskotek, powraca tęsknota za tańcem w parach. „Jeszcze rok temu spędzałam noce na imprezach house i techno. Uważałam, że taniec w parach to archaiczny przeżytek. Ale trafiłam na salsotekę i salsa tak mnie zauroczyła, że natychmiast chciałam ją umieć tańczyć. Jest w niej wiele uczuć, emocji i erotyzmu.” – opowiada Asia Kozłowska.

Partner do tańca w pakiecie

Z roku na rok sale kursów salsy wypełniają się coraz to większą liczbą nowych adeptów. Grupy kursantów liczą przeciętnie po 15 – 30 osób. Przychodzi głównie młodzież, studenci, ale są i starsze osoby. „Pojawiają się zarówno małżeństwa i pary, ale i single, którzy traktują salsę także jako stymulację socjalną.” – twierdzą Marta i Andreas z łódzkiej szkoły Project Salsa. Niektóre szkoły, kiedy brakuje partnerów do tańca, oferują bezpłatne lub znacznie tańsze zajęcia dla tych, którzy przyjdą tańczyć z kursantami bez pary. Tak działo się około pół roku temu, gdy w Salsa Factory zabrakło partnerów dla samotnych pań. O dziwno, obecnie jest za dużo panów i poszukiwane są partnerki. To nietypowa sytuacja, bo na ogół na zajęciach, czy to tych w salsotekach, czy na kursach, jest więcej kobiet.

Szkoły prześcigają się w ofertach. Tworzą systemy zniżek, organizują warsztaty z zagranicznymi mistrzami tańca, wyjazdy plenerowe. Taka konkurencja jest widoczna najbardziej w Warszawie, gdzie jest najwięcej miejsc do nauki. Dobromir Montauk, przyglądający się temu zjawisku z Krakowa, nazywa to niezdrową walką, która prowadzi do zepsucia sceny tanecznej. Jednak trudno tak to nazwać, bo na imprezach wszyscy instruktorzy witają się ze sobą serdecznie, tańczą razem i często przyjaźnią ze sobą. A to, że konkurują, to naturalne – chodzi o zdobycie klienta. Najwięcej zyskują na tym uczniowie. Krzysiek Grabczak, od półtora roku uczący się salsy, mówi: „Poleciłbym naukę u kilku niezależnych nauczycieli, dlatego, że wielu z nich zwraca uwagę na inny styl lub jego elementy. Po pierwszych lekcjach można wybrać odpowiedni dla siebie sposób nauki.”

Wieczni uczniowe

Wbrew obiegowej opinii zainteresowanie tańcami latynoskimi nie przeminie szybko. Jak twierdzą osoby pasjonujące się salsą – swoje najlepsze chwile ma ona dopiero przed sobą. „Gdy taniec solowy przestaje wystarczać, salsa rewelacyjnie sprawdza się na imprezach i ma szanse zdominować parkiety alternatywne do dyskotekowych.” – mówi Jakub Pyras, tancerz z Torunia. W końcu muzyka w zbliżonej formie istnieje niemal od 100 lat, a sam taniec na dobre zagościł w Europie i nie wygląda na to, żeby miał odejść do lamusa. Ola Leszczewicz dodaje: „Obserwując to, co dzieje się w innych krajach Europy, sądzę, że i u nas salsa będzie stawała się coraz popularniejsza. Najlepiej świadczy o tym fakt, że pomimo tego, że ostatnio przybyło w Warszawie szkół salsy, nadal na naszych kursach mamy komplet. Coraz więcej osób tańczy i, miejmy nadzieję, coraz wiecej klubów będzie otwierało swoje drzwi dla salseros.” Podnosi się nie tylko poziom wiedzy o tym tańcu, ale również poziom zaawansowania tańczących. „Wiesz jaka była przepaść pomiędzy naszymi, polskimi tancerzami, a tymi za granicą? Teraz trochę mniejsza, ale jeszcze rok, dwa lata temu – olbrzymia! Dopiero jak zaczęliśmy jeździć na europejskie kongresy salsy, to przekonaliśmy się o tym. Powoli wyrównujemy tę przepaść.” – mówi Arek Domagała, który mimo, że od lat uczy innych, nadal uważa, że sam musi się szkolić. Sylwia Raźna, tańcząca od 9 roku życia, oprócz codziennych treningów, nieustannie i regularnie pobiera nauki w kraju i za granicą. Uczniowie też ciągle chcą się doskonalić. „Trudno jest powiedzieć, że umie się tańczyć, według mnie cały czas się uczę czegoś nowego.” – twierdzi Krzysiek Grabczak.

Polscy tancerze chętnie szlifują umiejętności i stają się coraz lepsi. Ale przecież w tańcu nie chodzi o technikę, ale o to, żeby się bawić, otwierać się na drugą osobę, bo się tańczy właśnie z nią. To jest najistotniejsza rzecz. A zatem… prosimy do tańca.

Artykuł można wykorzystywać za moją zgodą do przedruków, z zachowaniem przepisów  obowiązującego prawa prasowego. Musi zawierać dane o źródle publikacji oraz autorze. Podpis do tekstu musi wyglądać następująco:
Tytuł: Salsa na parkiety
Autor: Ewelina Kitlińska,
www.kitlinska.pl