Sowa i skowronek w jednej sypialni

Poznając swojego partnera najczęściej koncentrujemy się na wyglądzie, osobowości, poglądach i zainteresowaniach. Rzadko zwraca się uwagę na zwyczaje drugiej osoby związane ze snem, a nawet jeśli dziwią, to się je bagatelizuje. Tymczasem zegar biologiczny, określający nasze godziny aktywności i snu może mieć wpływ na funkcjonowanie związku.

Od wielu wieków wstawanie o brzasku było utożsamiane z wszelkimi cnotami. Słynne przysłowie „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje” wychwalało tych wcześnie wstających jako bardziej pracowitych, obowiązkowych, których fortuna musi nagrodzić za zalety i im sprzyjać. Po dniu pełnym znoju kładli się spać, gdy promienie słońca już zaszły, bo po ciemku wiele już zdziałać nie mogli.

Jednak dzięki wynalezieniu żarówki oraz powszechnej elektryfikacji można było sztucznie wydłużyć dzień. Aktywność człowieka mogła stać się dowolnie długa. I taka się stała. Dzisiaj wielu ludzi doskonale funkcjonuje w bardzo późnych godzinach nocnych. A sama myśl o wczesnej pobudce i słowa piosenki „jak dobrze wstać skoro świt” mogą wywoływać słuszną irytację.

Do pracy po 23

Chronopsychologia – nauka zajmująca się prawidłowościami w rytmach psychicznych i psychofizycznych człowieka – dowiodła, że każdy człowiek ma swój własny dobowy cykl. Tak jak wielu jest ludzi, tak wiele jest też ich chronotypów, czyli preferowanej przez nas pory funkcjonowania w ciągu dnia. Dokonano podziału ludzi na skowronki, czyli tych wstających wcześnie, którzy od rana tryskają energią, ale kładą się spać już około godziny 22 i na sowy, czyli lubiących spać do późna, którzy w pełni rozbudzeni czują się dopiero około godziny 16 i na pełnych obrotach mogą działać przez całą noc. Nie ma typów lepszych i gorszych, ale każdy z nich musi się dostosować do funkcjonowania razem z innymi ludźmi.

Dla 33-letniej Marzeny południe jest najlepszą porą na pobudkę. Cierpi, gdy musi wstać rano i jeśli już musi to robić, to obowiązkowo nastawia sobie budzik. Pierwsze, na co ma ochotę po przebudzeniu, to kawa, która ją dobudzi. Śniadanie jest zbędną pozycją pośród wszystkich czynności. Szczęśliwie Marzena ma taką pracę, która pozwala jej się wysypiać do późna. Jest projektantką wnętrz. Z klientami umawia się, gdy oni kończą pracę – po godzinie 17 lub 18, a nawet później, ekipy wykończeniowe jeździ doglądać parę godzin po przebudzeniu, a projekty tworzy w nocy. – Dopiero około godziny 22-23 mogę siadać do pracy przy rysowaniu projektów- mówi – O takiej porze jestem najbardziej twórcza, a poza tym, praca idzie mi wtedy bardzo szybko. Jeśli mam jej sporo, a terminy gonią, to nie jest dla mnie problemem zarwanie nocy. Jestem elastyczna jeśli chodzi o godziny kładzenia się spać, ale lubię się wysypiać. Niestety, to się trochę kłóci z rytmem życia mojego partnera – ubolewa Marzena.

Sowa w mieście, skowronek na wsi

Jej wybranek, 35 letni Maciek, to typowy skowronek. Może dla niego nie istnieć taka rzecz jak budzik, bo on i tak potrafi sam obudzić się przed szóstą rano. Nie potrzebuje kawy, żeby się rozbudzić, bo od razu jest rześki i pełen energii. Za to nie wyjdzie z domu bez śniadania. W pracy wszystkie najważniejsze sprawy załatwia z samego rana. Około godziny 16 czuje już znużenie, a do łóżka kładzie się o 22. Czyli wtedy, gdy Marzena jest w pełni sił: – Maciek zawsze był skowronkiem – opowiada Marzena – ale kiedy poznaliśmy się siedem lat temu było inaczej. Był bardziej skłonny do późniejszego chodzenia spać. Chodziliśmy na imprezy, przyjmowaliśmy gości, często wychodziliśmy wieczorem z domu. Kiedy 5 lat temu otrzymał nową pracę, związaną z większą odpowiedzialnością, zaczął do niej wcześniej wstawać. I w ten sposób przestawił się na wcześniejsze godziny, ze stratą dla naszego życia towarzyskiego.

Mimo, że preferencje co do pór aktywności są zdeterminowane genetycznie, to naszym życiem nie steruje tylko zegar biologiczny, ale także ten socjalny, określający czas pracy sklepów, urzędów, firm, a nawet emisji określonych programów w telewizji. Wpływ na optymalne godziny funkcjonowania ludzi ma również miejsce zamieszkania. W miastach, gdzie nocne życie toczy się w klubach, dyskotekach, na maratonach filmowych w kinach, dużo więcej jest sów, które ulegają pokusom rozrywek. Na wsiach, czy w mniejszych miasteczkach, kiedy po zmroku nie ma tak wielu bodźców, żyje więcej skowronków. Wiek również wpływa na godziny wstawiania i chodzenia spać. W młodszym wieku są to późne pory, by wraz z ubiegiem lat przesunęły się o kilka godzin wcześniej. Można łatwo zaobserwować, że starsi ludzie wstają „z kurami” i kładą się równie wcześnie.

Seks przed pracą

Tak odmienny rytm dnia Marzeny i Maćka wymagał od nich wzajemnego dostosowania się do swoich zwyczajów. Bo kiedy skowronek mieszka w jednym gnieździe z sową, to oba ptaszki przeszkadzają sobie w wysypianiu się. Po wielu spięciach ustalili, że wszelkie czynności, które mogą jednemu zakłócać spokojny sen, drugie będzie wykonywało wtedy, gdy to pierwsze nie śpi. Pranie, gotowanie, odkurzanie, oglądanie telewizji czy słuchanie muzyki to rzeczy, które robią razem. Jeśli jedno śpi, to drugie stara się zachowywać cicho. – W ciągu tygodnia można tak łatwo funkcjonować – opowiada Marzena – ale jak przychodzi weekend, nie zawsze jest idealnie. Bo jednak chcemy spędzać ze sobą więcej czasu, więc Maciek mnie namawia, żebym z nim do południa poszła na basen, a ja jego, żeby poszedł ze mną na nocną imprezę. Skutek często jest taki, że każde z nas idzie oddzielnie. W letnie weekendy, kiedy chcemy spędzać czas za miastem, kiedyś wyjeżdżaliśmy z samego rana w sobotę, co dla mnie było koszmarem, gdy byłam wybudzana w środku najlepszego snu i musiałam wsiadać do samochodu. Doszliśmy do porozumienia i teraz wyjeżdżamy wieczorem w piątek. Kiedy Maciek zasypia w fotelu, ja potrafię prowadzić przez całą noc sama.

Organizacja życia w taki sposób, by dla obojga było ono komfortowe objęła również sferę intymną. Marzena zdradza, że nie było takie trudne: – Najczęściej kochamy się przed pracą – śmieje się – Albo moją, albo Maćka. Czyli albo nad ranem, kiedy ja kładę się spać, albo wieczorem, zanim on położy się spać. W tej pierwszej sytuacji mam dla siebie czas, żeby wcześniej się przygotować, zrobić kąpiel, natrzeć pachnącymi olejkami albo balsamem, ubrać seksowną bieliznę. Kiedy przychodzę do łóżka, czekam aż Maciek się obudzi albo przytulam się do niego i go sama rozbudzam. Czasem to on czeka na mnie. Poranny seks jest starannie zaplanowanym misterium, a ten wieczorny jest bardziej spontaniczny i ognisty. Rzadko kochamy się wtedy w łóżku. Nie mieli żadnych problemów w dostosowaniu życia erotycznego do ich trybu funkcjonowania.

Mimo tak różnych godzin snu rannych ptaszków i nocnymi Marków, można ułożyć wspólne życie. Potrzebna jest tylko akceptacja dla przyzwyczajeń partnera – jak w każdym innym związku.

Artykuł można wykorzystywać do przedruków wyłącznie z zachowaniem przepisów obowiązującego prawa autorskiego i prasowego. W takim wypadku musi zawierać dane o źródle publikacji oraz autorze. Podpis do tekstu musi wyglądać następująco:

Tytuł: Sowa i skowronek w jednej sypialni
Autor: Ewelina Kitlińska, www.kitlinska.pl
Źródło: wp.pl, styczeń  2009