Wyprzedaży szał

Minęło szaleństwo przedświątecznych zakupów i chciałoby się trochę odpocząć po tym całym wariackim zgiełku. Ale nie, nic z tego! Podstępni sprzedawcy za wszelką cenę starają się skłonić nas do jeszcze większych wydatków. Wyprzdaże to czas, kiedy możemy upolować za niską cenę coś, co dotychczas było dla nas niedostępne z powodu zaporowej ceny. Łowiąc okazje, same stajemy się ofiarami polowania na nasze portfele.
 
Wyprzedaże mamy w Polsce stosunkowo od niedawna, od kilkunastu lat, ale na stałe wpisują się w kalendarz wydarzeń centrów handlowych. Tradycja ich organizowania z roku na rok jest silniejsza. Na szczęście nie ogarnia nas tak wielka gorączka, jakiej dostają Brytyjczycy, którzy przed rozpoczęciem wyprzedaży potrafią stać wiele godzin w kolejce przed słynnym domem towarowym Harrods. Polacy powoli zaczynają się przyzwyczajać, że co najmniej dwa razy do roku sklepy znacznie obniżają ceny i że taka okazja nie jest jednorazową akcją sklepu. 

Ruch przez cały rok

Na wyprzedażach korzystają wszyscy: producenci, sklepy i klienci. Z raportu ?Łowcy wyprzedaży w centrach handlowych? firmy Acxiom Polska opublikowanego w 2006 roku wynika, że wzmożone zakupy w tym okresie

 

Agnieszka, lat 35, od kilku lat kupuje rzeczy dla siebie na wyprzedażach:
– Ponad połowa mojej garderoby pochodzi właśnie z wyprzedaży. Nauczyło mnie tego jedno doświadczenie. W sklepie wypatrzyłam sobie kiedyś piękną bieliznę. Zastanawiałam się, czy kupić, ale jednak zrezygnowałam. Po miesiącu cena była obniżona o 30%. Wtedy akurat miałam inne wydatki i nie mogłam sobie na nią pozwolić. Ale po kolejnych dwóch miesiącach była już obniżona o 70%! Kupiłam wtedy nie tylko ten komplet, ale również dwa inne w takiej cenie, jaką musiałabym zapłacić tylko za jeden, gdybym zdecydowała się od razu. Teraz kiedy widzę coś, co mi się podoba, a kosztuje stanowczo za dużo, czekam, aż cena spadnie. Oczywiście kiedy ciuch mi się bardzo podoba i stać mnie, to nie poluję na okazję, ale kupuję od razu.

Jak podaje inny raport Acxiom Polska z 2005 roku, dotyczący zachowań zakupowych kobiet, upodobanie do nadzwyczajnych okazji deklaruje 44% pań w przedziale wiekowym 25-35 lat i niemal połowa kobiet nieco starszych, z grupy wiekowej 35-50 lat. Niskie ceny przyciągają do sklepów aż 48% młodszych i 56% starszych przedstawicielek płci pięknej. W sklepach widać ożywienie, odwiedza je kilka razy więcej klientów niż wtedy, gdy nie ma obniżek.

Kamil, pracownik jednego ze sklepów odzieżowej sieci handlowej H&M, mówi:
– Nie ma znaczenia, czy jest wyprzedaż, czy nie, u nas ciągle jest ruch, przez cały rok. Nie zauważyłem, żeby ludzie więcej kupowali niż zazwyczaj. Może dlatego, że obniżki nie są tak duże jak w innych sklepach, które dają rabat nawet po 80%. U nas mimo że wynosi on najwyżej 50%, to wszystko sprzedaje się dobrze.

Wydać miesięczne wynagrodzenie

To, co trudno jest zauważyć zwykłemu sprzedawcy, widzą szefowie sieci. Marta Grabowska, rzecznik sieci, ucina krótko pytanie o obroty:
– Nie udzielamy takich informacji.
Podobną odpowiedź dało jeszcze kilka innych sieci odzieżowych. Z nieoficjalnych źródeł udało się jednak dowiedzieć, że liczba dokonywanych zakupów potrafi wzrastać nawet o połowę w stosunku do miesięcy, kiedy nie jest organizowana wyprzedaż. Podobnie dzieje się z obrotami. Przychody sieci rosną, bo klienci w tym czasie chętniej kupują więcej rzeczy, których cena jednostkowa jest niższa. Wiedząc, że płacą mniej za poszczególną rzecz, chcą kupić więcej, bo potem

 

W ten sposób wydatki potrafią zrobić się znaczące. Jak podaje raport Acxiom Polska, zdecydowana większość osób, które korzystają z wyprzedażowych okazji, osiąga dochody od 1000 do 4000 złotych. Agnieszka mieści się w tym przedziale. Na wyprzedażach wydaje niemal swoje miesięczne wynagrodzenie.
– Jeśli mogę kupić markowe rzeczy znacznie taniej, to mam poczucie, że na jednej rzeczy i tak dużo oszczędzam, więc mogę pozwolić sobie na więcej. Jeśli nie kupuję tak wielu rzeczy w ciągu całego roku, to chcę to zrobić, kiedy nadarza się sposobność w czasie wyprzedaży – mówi.

Inaczej postępuje Marta, lat 33, która dokonuje mniej więcej porównywalnych zakupów w ciągu całego roku. Nie czeka specjalnie na wyprzedaż, żeby uzupełnić swoją szafę o nowinki ze świata mody

 

Dlatego Marta korzysta z innych okazji lub dokonuje zakupów poza centrami handlowymi:
– Zeszłej zimy w jednym ze sklepów z butami w warszawskiej Arkadii widziałam rewelacyjne kozaki. Kosztowały ponad 240 złotych. Ponieważ wiem, że buty tej marki sprzedaje także mały sklepik w centrum miasta, pojechałam tam i cena była o 60 złotych niższa. Kupowałam w tym sklepie już kilka razy, więc zapytałam, czy dostanę rabat. Właściciel bez większego wahania sprzedał mi tę parę jeszcze o 10 złotych taniej. W ten sposób zaoszczędziłam prawie jedną trzecią, a modne buty miałam na początku sezonu, nie na koniec zimy.
Poza tym Marta odwiedza outlety, gdzie po bardzo atrakcyjnych obniżonych cenach są wyprzedawane końcówki kolekcji znanych marek.

Rabat z karty

Do jeszcze innych metod oszczędzania na zakupach zaczynają nas przyzwyczajać same sieci handlowe, które rozpoczęły wabienie klientów kartami rabatowymi. Albo robią to we współpracy z programami partnerskimi innych firm ? jak np. sieć Reserved z klubem Nokii, albo samodzielnie, jak KappAhl lub Peek & Cloppenburg. Dzięki akcjom promocyjnym i programom lojalnościowym można, nie czekając na wyprzedaż, kupić taniej wymarzoną rzecz, choć nigdy rabat na początku sezonu nie będzie tak duży jak pod jego koniec i osiągnie co najwyżej 25% wysokości ceny. Ale zyskuje się poczucie bycia klientem wyjątkowym, bo nie każdy ma okazję przynależeć do określonego klubu lub mieć określoną kartę. No i ma się też satysfakcję, że kupiło się najnowszy krzyk mody na początku, a nie na końcu sezonu, kiedy ów krzyk bywa już trochę przebrzmiały.

Ponadto czekając, aż wymarzona rzecz wreszcie uzyska cenę przystępną dla naszego portfela, można zmarnować szansę jej zakupu, bo zwyczajnie zniknie z półek wcześniej.
– Zdarzyło się ze dwa razy, że polowałam na jakąś drogą rzecz i nie doczekałam się na obniżenie ceny, bo została wykupiona bez obniżki ? mówi Agnieszka. ? Jednak mimo wszystko uważam, że warto czekać na obniżki. Jeśli wykupiono coś, co mi się podobało, trudno ? kupię gdzie indziej co innego. Moim zdaniem nie warto płacić więcej, niż można sobie na to pozwolić, bo skoro sklepy potrafią obniżyć cenę o połowę i jeszcze na tym zarabiać, to znaczy, że mogą mieć też nieco niższe ceny na co dzień.

Polowanie na obniżki to domena dużych miast, niemal 60% łowców wyprzedaży mieszka w miastach powyżej 100 tys. mieszkańców. W mniejszych miejscowościach wyprzedażowy szał nie jest tak popularny. Należy też pamiętać, że żyją tam znacznie częściej osoby mniej zamożne. Te, nawet gdyby wyprzedaże do ich miejsc zamieszkania dotarły, nie będą mogły sobie często pozwolić na zakup markowej odzieży. I nadal będą dokonywać zakupów na bazarach lub w małych sklepach.

 Artykuł można wykorzystywać do przedruków wyłącznie z zachowaniem przepisów obowiązującego prawa autorskiego i prasowego. W takim wypadku musi zawierać dane o źródle publikacji oraz autorze. Podpis do tekstu musi wyglądać następująco:

 Tytuł: Wyprzedaży szał
Autor: Ewelina Kitlińska, www.kitlinska.pl
Źródło: kafeteria.pl, styczeń 2007